czwartek, 29 maja 2014

Przygnębiające smutkowanie ot tak bez powodu

Totalna zmiana pogody, z tropikalnego upału nagle zrobiło się urokliwie chłodne i zachlapane UK. Taki też klapnięty nastrój jakoś mnie ogarnął, choć pewnie tylko po części jest on wynikiem obecnej pogody. Czasami po prostu tak się dzieje, że z nie znanych nam powodów czujemy w sobie jakiś wewnętrzny niepokój i smutek z domieszką melancholii :)
Może to jakieś sezonowe przesilenie a może po prostu niezbyt przyjazny wpływ energii kosmicznej :)
Jakby nie brać, przydałoby się z tym rozprawić choć nie będzie to proste.
Ponoć siła sugestii to olbrzymia moc...jeżeli np. siłą sugestii uda nam się zaszczepić w naszej świadomości przekonanie, że pewna niezwykle trudna czynność nam się uda, to taka sugestia przekazana do podświadomości spowoduje, że naprawdę dana czynność się wypełni i osiągniemy wymarzony cel.
I niby wszystko jest piękne i proste tylko w jaki sposób na tyle mocno uwierzyć w mało realne rzeczy żeby podświadomość uznała je za możliwe, realne i wykonalne?
Odpowiedź jest prosta - trzeba usilnie trenować.... hahahaha....w końcu trening czyni mistrza :)
Myślę, ze wielu osobom udało się doświadczyć tego cudu podświadomości choć część z tych osób nawet nie jest tego świadoma.
Z resztą na sile podświadomości zbudowana jest cała teoria wizualizacji tak bardzo popularna w ostatnim czasie i wykorzystywana w szeroko pojętym biznesie treningów socjotechnicznych.
Ale, ale... odchodzę trochę od tematu i zaczynam się rozpędzać w zupełnie inna stronę niż chciałam :) Temat jest fajny ale może na inną okazję teraz rozprawmy się z przygnębieniem.

Głównie  chodzi o to, żeby się skupić mocno na czymś co często, jak nie zawsze poprawia nam humor i powoduje, że smutek odchodzi w siną dal.
Możliwości i pomysłów jest wiele....w zależności od upodobań, charakteru i różnych innych rzeczy :)
Ja uwielbiam (naprawdę) film " Pod słońcem Toskanii". Ilekroć go oglądam, zawsze tak samo go przeżywam, śmieje się, płaczę a na koniec zaczynam sobie marzyć (czyli wizualizuję....muszę się tylko bardziej skupić coby podświadomość przeobraziłą marzenie w realny czyn :)




Film piękny choć zapewne nieco podkolorowany, nie mniej niesie optymistyczne przesłanie i chyba na stan lekko dołowy jest idealny. Dodam, dla entuzjastów czytadeł, że film powstał na motywach książki Frances Mayes pod tym samym tytulem.
Oczywiście, urzekająco pięknych filmowych historii jest wiele...ale mnie akurat ten film uwiódł od pierwszego obejrzenia i nie wiem czy znajdzie się kiedyś jakikolwiek inny film.

Kolejną pozycją, która poprawia mi nastrój jest ścieżka dźwiękowa do filmu "The Big Blue". Film sam w sobie też jest piękny, interesujący, przejmujący i refleksyjny ale na pewno nie jest to dobry wybór w momencie akurat gorszej kondycji psychicznej....można się jeszcze bardziej zdołować.
Aczkolwiek film warty obejrzenia - świetne kino ale zdecydowanie nie na poprawę humoru :)



Natomiast sama ścieżka dźwiękowa do filmu działa na mnie uspokajająco, wyciszająco i lekko refleksyjnie. Na tym etapie (lekkiej refleksji) też ćwiczę siłę podświadomości...piękne utwory Erica Serry mocno sprzyjają wizualizacji...polecam :)
Ja uwielbiam przy tej muzie czytać, rozmyślać i zasypiać...ech rozmarzyłam się.

Chyba więc czas na porcję muzycznego wielkiego błękitu...i na optymistyczne zakończenie trudnego dnia.
Zasypiajmy z uśmiechem na ustach...może wówczas będziemy mieć uśmiechnięte sny...a rano obudzi nas uśmiech poranka zwiastując dobry, optymistyczny nastrój.







Paaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa :)




czwartek, 1 maja 2014

Majowanie z drzewami :)

Na co dzień rzadko mamy okazje, żeby na spokojnie obserwować naturę, napawać się widokiem pięknych roślin czy też relaksować się w pięknych okolicznościach przyrody :)
Zapracowani, zaganiani codziennymi obowiązkami czekamy na późny wieczór żeby wreszcie, w domowym zaciszu, zrzucić z siebie trudy i kłopoty dnia i walnąć się w ciepłe posłanko.
Kiedy jednak przychodzą dni wolne od pracy mamy okazję zmienić trochę formę wypoczynku i pozwolić sobie na relaks na łonie natury. Szczególnie kiedy piękna, słoneczna pogoda dopisuje.
I szczególną uwagę chciałabym zwrócić na drzewa, które powoli budzą się do życia, nabierają coraz więcej żywotności i zdrowotnej energii.
Pewnie każdy z nas ma swoje ulubione drzewo lub drzewa, które lubi mieć w swoim otoczeniu, lubi pod nimi bądź w ich sąsiedztwie wypoczywać, lubi się do nich przytulać, rozmawiać z nimi czy po prostu lubi na nie patrzeć. Jak na cudne magnoliowe drzewa w Graves Park :)



I nie bez powodu tak się dzieje, bowiem wszystkie drzewa emanują wokół siebie (z reguły) pozytywną energię.
Ponoć topole, cisy, wiąz, dziki bez, olchy, osika to drzewa, które potrafią zakłócać funkcjonowanie naszego organizmu i w ich otoczeniu, po dłuższym czasie, bardzo wrażliwe osoby, mogą odczuwać zaniepokojenie, zdenerwowanie a nawet napady depresji.

Być może tak właśnie jest, czasami, z nikąd wydawałoby się, dopada nas jakiś negatywny nastrój i szukając przyczyny tego nagłego stanu emocjonalnego nawet nie bierzemy pod uwagę, że może go wywoływać przyroda :)

Ja, kocham brzozy i modrzewie, uwielbiam przebywać w ich pobliżu i się do nich przytulać....z rozmową jest gorzej :-)
A modrzew, to cudownie piękne, o nieco egzotycznym wyglądzie drzewo - jego energia pobudza chęć do życia i zachęca do działania. Wyzwala pozytywne emocje, optymizm, dodaje sił i wpływa bardzo korzystnie na ich regenerację. Mnie to drzewo przyciąga jak magnes, sam jego widok sprawia, ze czuję się radośniej i optymistyczniej :)



Za to brzozy, od dawna były uważane za drzewa o bardzo korzystnym oddziaływaniu na człowieka.
Podobno brzoza potrafi nawet przejąć chorobę od danej osoby. Drzewo to jest źródłem witalności i siły, obdarza dobrym samopoczuciem, jeśli trzeba uspokaja i wycisza. Prowadzi do równowagi i harmonii.




Kasztanowiec - piękne, potężne drzewo, które koi dolegliwości duszy i likwiduje stany lękowe.
Mają ponoć korzystny wpływ na sferę uczuciową - wyzwalają przekonanie, że każda osoba jest godna miłości :)

A np. lipa, charakteryzuje się tym, ze uwrażliwia nas na świat niewidoczny gołym okiem, czyli postrzeganie widzialnej i niewidzialnej energii, wzmacnia zdolności jasnowidzenia czy niekonwencjonalnych metod leczenia.

Jarzębina - mobilizuje do działania i dodaje pewności siebie.

Dąb, poprawi koncentrację i wzmacnia psychikę. Uwidacznia w nas to co mamy najlepszego.
Chroni przed zwątpieniem i zniechęceniem.

Jabłoń, ułatwia przyswajanie wiedzy i zdobywanie mądrości życiowej. Rzekomo sprzyja płodności, w każdym tego słowa znaczeniu :) Coś w tym jest - moje rajskie jabłonie są aż oblepione kwieciem a później owocami :)

Większość drzew jakie mamy wokół siebie są w stanie obdarzyć nas tą cenną i czasem bardzo potrzebną, dobrą energią. Dzięki niej, czujemy się zdrowsi, silniejsi, piękniejsi, wrażliwsi i szczęśliwi. I to wszystko możemy dostać za darmo...

Należy tylko pamiętać o jednym - pozytywną, ożywczą i zdrowotną energią mogą nas obdarzyć tylko drzewa żywe i zdrowe. Oczywiście część tej energii drzewo jest w stanie przekazać nawet jeśli zostało już przetworzone ale wówczas istotną rolę odgrywają warunki, w jakich drzewo żyło.
Tak przekonują eksperci w tym temacie.
A druga sprawa, to fakt, czy jesteśmy w stanie i chcemy w to wszystko uwierzyć :)

Ja trzymam się żywych roślin i wychodzę z przekonania, że dopóki moje kochane drzewo żyje, jest w stanie przekazać mi tyle życiodajnej energii ile sama potrzebuję, jednocześnie nie uszczuplając swojej.
I póki co chyba dobrze na tym wychodzę :)



Paaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa!